Lakierowanie ponad 2000 nóżek na zmianę

Dzięki nowej linii lakierniczej, która od roku pracuje w jednym z czterech zakładów firmy Łąccy-Kołczygłowy wydajność lakierowania drewnianych nóżek wzrosła przeszło dwukrotnie. Sześcioosiowy robot lakierniczy serii 2006 firmy Epistolio we wrześniu ubiegłego roku rozpoczął pracę w zakładzie firmy Łąccy-Kołczygłowy w Jezierzu na Kaszubach, w którym oprócz klejonki wytwarzane są elementy meblowe – głównie drewniane nóżki eksportowane do […]

Dzięki nowej linii lakierniczej, która od roku pracuje w jednym z czterech zakładów firmy Łąccy-Kołczygłowy wydajność lakierowania drewnianych nóżek wzrosła przeszło dwukrotnie.

Sześcioosiowy robot lakierniczy serii 2006 firmy Epistolio we wrześniu ubiegłego roku rozpoczął pracę w zakładzie firmy Łąccy-Kołczygłowy w Jezierzu na Kaszubach, w którym oprócz klejonki wytwarzane są elementy meblowe – głównie drewniane nóżki eksportowane do producentów mebli tapicerowanych.

– Przymierzaliśmy się do zakupu linii lakierniczej bardzo długo, dlatego że potrzebowaliśmy specyficznego urządzenia, uszytego precyzyjnie na miarę naszej produkcji – mówi Tadeusz Krukowski, dyrektor zakładu w Jezierzu. – Produkujemy nóżki drewniane w kilkudziesięciu wzorach. Są to bardzo różne kształty: od elementów toczonych, frezowanych, po skomplikowane bryły. Głównym wyzwaniem odnośnie linii lakierniczej było zaprojektowanie odpowiedniego mocowania – uniwersalnego do tak różnorodnego asortymentu.

Elementy przeznaczone do lakierowania transportowane są na specjalnych 18 platformach o wymiarach 1300 x 600 mm. Na nich, co 32 cm, wykonane są otwory, w których mocowane są nóżki. Platformy przesuwają się stopniowo w kierunku robota i zatrzymują w momencie lakierowania przy ścianie lakierniczej. Ponadto obracają się sterowane przez robota.

– Posuw elementów na taśmie wynosi 6 m/min, co pozwala lakierować powyżej 2000 sztuk nóżek na zmianę – wyjaśnia Tadeusz Krukowski. – Oczywiście dokładna ilość malowanych elementów zależna jest od ich kształtu, ale przed zakupem linii, kiedy uszlachetnianie odbywało się w sposób ręczny – pistoletem, lakierowaliśmy dwukrotnie mniej elementów na zmianę.

Na zasadzie samouczka

Geometria głowicy lakierniczej robota Epistolio pozwala na obroty we wszystkich kierunkach niezależnie od pochylenia ramion, co upraszcza programowanie i lakierowanie trudno dostępnych miejsc.

Co ważne, robot jest prosty w obsłudze, a to przy braku wykwalifikowanych operatorów maszyn na rynku jest ogromnym plusem. Przygotowanie programu pracy odbywa się z użyciem opcji „self-teaching”.
– Robot działa na zasadzie tak zwanego samouczka – wyjaśnia Tadeusz Krukowski. – Najpierw pracownik prowadzi ramię robota za pomocą joysticka, aby pokazać, jaki ruch będzie miał wykonać, zostaje to przez robota zapisane i potem następna czynność jest wykonywana automatycznie.

Lakierowanie robotem odbywa się przy ścianie lakierniczej włoskiej firmy 2FC Impianti. Została ona skonstruowana przy wykorzystaniu maksymalnie różnych powierzchni filtrujących. Z kolei ciągłe wychwytywanie cząstek powoduje, że ściana ta może być wykorzystywana do natryskowego nanoszenia różnego rodzaju lakierów. Po procesie lakierowania elementy przesuwane są do tunelu suszenia, gdzie znajduje się magazyn. To w nim polakierowane nóżki przebywają przez określony czas, podczas którego następuje pasywacja naniesionego lakieru lub bejcy.

– Tunel jest urządzeniem niezbędnym, jeżeli używamy substancji wodnorozpuszczalnych, ponieważ w takim przypadku musimy zawsze osiągnąć temperaturę około 35 stopni Celsjusza dla skrócenia czasu oraz dla uzyskania idealnego wysuszenia elementów polakierowanych lub impregnowanych –tłumaczy Michał Warzec z firmy ITA, która dostarczyła do zakładu w Jezierzu całą linię lakierniczą.

Problemem kupno surowca

Nowa linia lakiernicza została częściowo sfinansowana z dotacji ze środków UE na lata 2007-2013 w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego dla Województwa Pomorskiego. Podniosła ona nie tylko wydajność lakierowania, ale także jego jakość, przy jednoczesnym braku jakiejkolwiek straty lakieru.

A jakość w fabryce Łąccy-Kołczygłowy jest szczególnie ważna, zwłaszcza że blisko 100 proc. produkowanych nóżek jest eksportowanych; głównie do Wielkiej Brytanii, ale także do Niemiec i Norwegii.

– Na brak zleceń nie narzekamy, a wielkość zamówień wymusza pracę w trybie dwuzmianowym –mówi Tadeusz Krukowski. – Obecnie bardziej od wielkości sprzedaży martwi nas słaba dostępność surowca na rynku. Do produkcji nóżek używamy bukowych i dębowych fryzów. A nie zawsze taki sortyment, którego potrzebujemy, jest na rynku. W kraju jest coraz mniej producentów fryzów, dlatego musimy posiłkować się kupnem drewna z Niemiec czy Francji, bo gdybyśmy mieli nabywać cały surowiec poprzez e-drewno, wówczas zyskowność produkcji byłaby ujemna.

Obecnie z zakładu w Jezierzu wychodzi w miesiącu przeszło 40 000 sztuk nóżek. W najbliższych planach firma ma rozbudowę magazynu surowca, co pozwoli być jej jeszcze bardziej elastycznym i ułatwi produkcję tak różnorodnego asortymentu.

Źródło: Meblarstwo – komponenty i technologie – listopad 2015
Tekst i Foto: Katarzyna Orlikowska

Translate »